Black cats...

Hej!

Wczoraj moj Pitek zaliczyl pierwsza w swoim zyciu impreze . Moi szefowie zorganizowali dla pracownikow grilla i zaprosili rowniez nas. Viggo spisal sie na medal, pod koniec moze troszke marudzil, ale byl bardzo towarzyski i mam nadzieje, ze zrobil dobre wrazenie .

Jesli chodzi o moj stroj to poczatkowo myslalam, ze bedziemy siedzieli w domu i postanowilam ubrac sukienke.

(Sukienka - H&M, torebka - Mango, buty - Melissa, bransoletka - VeroModa, zegarek - MbyMJ, lakier - Clarins)

Gdy juz bylam wyszykowana, obowiazkowo z kreska na oku i czerwonymi ustami stwierdzilam, ze bede sie czula niekomfortowo w krotkiej sukience i, ze co ja w ogole sie wyglupiam, przeciez to ma byc grill to lepiej postawic na wygode. W ostatniej chwili zamienilam sukienke na boyfriendy i T-shirt, a obcasy na Converse. Jak sie pozniej okazalo, wszyscy oprocz mnie byli odwaleni, ze glowa boli a ja jak kocmoluch... przynajmniej moj Pitek swiecil elegancja .
Dzis chcialam sie ubrac wg wczorajszej ideii lecz niestety pogoda sie bardzo zepsula, strasznie wieje, wiec na dupsko wcisnelam sppodnie .

Teraz siedze przed TV, ogladam amerykanski "So You Think You Can Dance" i zajadam sie budyniem z sokiem... jummi . A Wam jak mija weekend???

Buziaki